Image and video hosting by TinyPic Image and video hosting by TinyPic

sobota, 30 sierpnia 2014

I co dalej z tą moją Kolumbią?

Ciężko jest mi podsumować ostatnie miesiące. A choć niewiele wydarzyło się w temacie podróży do Kolumbii, to moje myślenie o całym kolumbijskim dorobku i kolejnych planach na tej płaszczyźnie uległo zmianie i chcę się tym podzielić. Tym bardziej, że dłuuugo nie dawałam o sobie znać.

Zacznę może od tego, że 22 maja 2014 roku o godzinie 18 zakończyła się możliwość dofinansowania mojego projektu "Językowy przewodnik po Kolumbii". Z całkowitej kwoty 5 tysięcy udało się zebrać 16%, tj. 823zł. Wsparło mnie 18 osób, które ogarniam całkowitą wdzięcznością! :) Dziękuję, że uwierzyliście we mnie! Nie czuję się rozczarowana wynikiem. Być może włożyłam zbyt mało energii w promocję projektu. Jednocześnie od początku zdawałam sobie sprawę, że to bardzo wąski temat, a bardzo dużo wymagam. Czyli jeszcze raz: to nie porażka sprawiła, że nagle zniknęłam z "kolumbijskiego światka", żeby to jakoś nazwać.

Wiecie, jestem taką osobą, która postawiła wszystko na jedną kartę. Ta karta to hiszpański i Kolumbia. Od sześciu lat siedzę intensywnie w tym temacie i właśnie po zakończeniu projektu dopadło mnie przeogromne zmęczenie pomieszane z desperacją i rozczarowaniem. Zmęczenie, bo miałam wrażenie, że w ogóle nie idę do przodu (przez brak kolejnych podróży), czas leci, a konkurencji coraz więcej. Desperacji, bo ubzdurałam sobie, że będę specjalistką od Kolumbii - a ledwie mogę dołożyć maleńkie ziarenko do wiedzy, jaką coraz więcej Polaków upublicznia w internecie o tym kraju. Moja duma została urażona, bo oto nagle okazywało się, że coraz więcej i więcej ludzi poznaje ten kraj i chce tak jak ja udowadniać światu, że to nieodkryta jeszcze perełka Ameryki Łacińskiej. A przecież siedząc w tej branży nieuniknionym jest spotkać takich ludzi. Niestety, zamiast pomyśleć o współpracy, nastawiona byłam do nich wrogo. Rozczarowywałam się tym, jak mało znaczę wśród osób, które zwiedziły więcej; tym, jakie mam oczekiwania wobec siebie, a jakie są realne możliwości. Brakowało równowagi i odpowiednich proporcji.

Moja nieobecność była więc niczym innym jak oczyszczaniem z megalomanii, konfrontacją z faktycznym stanem mojej wiedzy o Kolumbii i racjonalnym spojrzeniem na to, jakie mam jeszcze szanse, by do mojego ukochanego kraju wrócić. Przede wszystkim nic sobie nie obiecuję. Żyję w takich okolicznościach, w jakich żyję i z takimi, a nie innymi funduszami. Czasu i pieniędzy nie chcę i nie powinnam przeznaczać tylko i wyłącznie na cele podróżnicze, a to dlatego, że, cytując G.K. Chestertona, "każdy kto dba tylko o jedną rzecz jest niebezpieczny". Do tej pory zamykałam swoje drogi rozwoju w jednotorowym korytarzu. Teraz pragnę otworzyć się też na coś innego, co będę rozwijała równolegle do kolumbijskiej pasji. A przynajmniej nie zeschizuję ;)

Przez moją dotychczasową postawę ucierpiały relacje z ludźmi, którzy żyją wkoło mnie, ze mną. Odstawiłam na bok uciechy dnia codziennego, by jak dalekowidz dostrzegać tylko odległy cel, na który oszczędzałam, uczyłam się, pracowałam. Oszacowanie strat już miało miejsce, teraz pora odbudować to, co popadło w ruinę. Kolumbia nadal jest moim priorytetem, tylko że już jednym z wielu :)

Może wcale nie musiałam się tu wywnętrzać. Może tego nikt nie przeczyta, ale napisanie tego było mi potrzebne :) Rozliczyłam się z jednego etapu, pora zacząć nowy. Życzę Wam, byście nie zagubili się na życiowych ścieżkach i ustalali swoje priorytety dobrze ważąc, mierząc i porównując oczekiwane zyski z tym, z czym startujecie. Doszłam do wniosku, że świat oferuje teraz bardzo dużo. Tylko że człowiek nie jest w stanie łapczywie zagarnąć tego wszystkiego, co pojawia się na horyzoncie. Nie wszystko jest w naszym zasięgu i nie zawsze sensownym jest za wszelką cenę dążyć za tym, co sobie upatrzymy. Tak przynajmniej uczy mnie moje doświadczenie.

Podsumuję tak: publikacje na blogu i na facebooku Językowego przewodnika po Kolumbii nadal będą się pojawiać, najprawdopodobniej z mniejszą częstotliwością i niezapowiedzianymi większymi przerwami. Jednak jako zapewnienie o tym, że mój zapał nie zgasł, i że w głowie mam jeszcze kilka projektów i pomysłów niech świadczy kolejne moje małe dzieło. Kolejny blog o tematyce kolumbijskiej, który jest kontynuacją "Językowego przewodnika po Kolumbii", tyle tylko, że w formie wirtualnej, a nie tej zapowiadanej papierowej (która, nie wykluczone, że również się ukaże). Kolumbijskie ABC to blogowy zbiór haseł z subiektywnymi opisami, które bazują na mojej podróży (i miejmy nadzieję jeszcze tych przyszłych :) ). Notki są krótkie, konkretne, a wygląd bloga przejrzysty i prosty w obsłudze. Hasła można filtrować alfabetycznie, tematycznie lub według miejsca. Wszelkie kwestie przeze mnie poruszane są otwarte - wcale nie stwierdzam, że jest jota w jotę tak, jak to opisuję. Po prostu tak a nie inaczej się o tym dowiedziałam, w takich, a nie innych okolicznościach, z większą lub mniejszą możliwością porównania z innym krajem, regionem, miastem...

Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu :) Przyznam, że dla mnie ten nowy projekt jest trochę jak kalendarz... Z każdym nowym wpisem ubywa czasu do kolejnych wakacji, co do których oczywiście mam kolumbijskie plany :) Czasu jest dużo, szanse na oszczędzenie spore, ale pewności, że polecę nigdy nie ma. Mocno jednak wierzę, że się uda :) Będziecie odliczać razem ze mną? :)

1 komentarz:

  1. Super notka,pozdrawiam i zyczę aby wszystko sie udało!

    OdpowiedzUsuń