Image and video hosting by TinyPic Image and video hosting by TinyPic

piątek, 29 czerwca 2012

Zaszczepiona i z walizką!

Eureka, chociaż jeden poważny krok w kierunku wyjazdu zrobiony :D Zaszczepiłam się na żółtą febrę, dur brzuszny i żółtaczkę typu A. Trochę mnie jeszcze boli ramię, plasterki jeszcze na swoim miejscu, ale CZUJĘ SIĘ BEZPIECZNIEJ, nie ma co :D Tylko... Ah, "Boże, ześlij trochę forsy" (foto) :D 560zł mnie ta przyjemność kosztowała!

Załatwiłam też już prawie inną rzecz. Mianowicie, moje uczestnictwo w liturgiach i eucharystiach Drogi Neokatechumenalnej tam, w Barranquilli. Gdyby komuś ta nazwa nic nie mówiła, to powiem tylko, że to pewien rodzaj formacji katolickiej. I właściwie to jestem w Neo dzięki moim Kolumbijskim znajomym, do których jadę, więc to już w ogóle jest cud, że będę mogła zobaczyć wspólnotę, dzięki której ja sama jestem w mojej :))))) A jak to załatwiłam, mianowicie skontaktowałam się z prezbiterem, katechistą z Poznania, który jest… Kolumbijczykiem :D Willi (brat Jesusa, kolejny z mojej kolumbijskiej rodzinki) napisał mi, że potrzebuję jakiegoś listu od moich katechistów dla jego katechistów, żebym mogła uczestniczyć. Ale skontaktowałam się z ks. Miguelem, który jak się okazało pierwszego lipca też leci do Kolumbii! Tyle, że do Bogoty. I stamtąd zadzwoni do tamtejszych katechistów i do Williego i będzie uzgodnione. Ahh, Bóg czuwa nade mną!!! :)

środa, 27 czerwca 2012

Załatwić, kupić, sprawdzić...

Ale się dzieje! Tyle spraw do zrobienia! Nareszcie czuć, że wyjazd blisko! :D
23 czerwca wróciłam do domu z Poznania i właściwie nie chowałam nawet walizki. Podczas tych kilku dni porobiłam mnóstwo list: co kupić, co załatwić, co sprawdzić, co wydrukować, o co dopytać, do kogo napisać, o co poprosić, jaki upominek dla kogo... Generalnie jest sto tysięcy rzeczy do załatwienia, co absolutnie mi nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie, naprawdę mogę poczuć klimat wyjazdu.
Dowiedziałam się na przykład, że sieć Plus nie ma podpisanej współpracy z żadną siecią kolumbijską, dlatego pewniej wziąć kartę T-Mobile (gdyby w ogóle była potrzeba dzwonienia, rzecz jasna - połączenia kosztują 6-8zł/min). W banku natomiast poinformowano mnie, że przy wypłatach z bankomatu, jako że nie mam konta walutowego, tak czy siak będą sobie przeliczać najpierw na euro, a potem na pesos, więc prowizja będzie podwójna (ok. 10zł). Czyli czy będę mieć pieniądze na koncie, czy wezmę je fizycznie w walizce i dwa razy będę wymieniać w kantorach (ze złotówek na euro lub dolary, a potem na pesos), to zawsze będzie ze stratą. No, chyba, że będę płacić kartą - wtedy nie ;)
Oczywiście, są i nerwy związane z załatwianiem na ostatnią chwilę.

piątek, 15 czerwca 2012

Szczepienie i alergia

Dzisiaj zadzwoniła do mnie mama i powiedziała, że wspólnie z tatą stwierdzili, że jednak dobrze by było, żebym się zaszczepiła przed wyjazdem, na żółtą febrę.
Czytałam wiele razy, że mimo że nie ma szczepień obowiązkowych i koniecznych przed wyjazdem do Kolumbii, to zaleca się właśnie te przeciwko żółtej febrze. Moja mama dodaje też, że tak jak przed żółtaczką mogę się uchronić dbając o to, by zawsze mieć czyste ręce i nie pić wody z nieznanego źródła, tylko zawsze zabutelkowane, tak przed komarami się nie uchronię w taki prosty sposób.
Właściwie to nie planowaliśmy tych szczepień, nawet nie umiem powiedzieć dlaczego. Ale moi rodzice czuwają, za co bardzo im dziękuję, i jednak zdrowy rozsądek i "na wszelki wypadek" zadecydowały :)
Jestem umówiona na 22 czerwca w Ośrodku Medycyny Podróży, gdzie przed szczepieniem odbędę też jakąś wstępną konsultację oraz otrzymam porady dotyczące ochrony i profilaktyki przed malarią (na którą szczepionki nie ma).
To było rano. Pod wieczór mama powiedziała, że wzięła się za czytanie jednej z książek, które sobie kupiłam - "Poradnik Globtrotera" Beaty Pawlikowskiej, która mniej więcej w 60% poświęcona jest właśnie chorobom tropikalnym, szczepieniom, etc. Co tam wyczytała? A no to, że osoby, które mają alergię na jajka nie mogą być zaszczepione!
Nie miałam robionych testów na alergie pokarmowe, ale ewidentnie widzę, że po zjedzeniu jajek, szczególnie na twardo, łuszczy mi się skóra powyżej policzków, co chyba jest dowodem na to, że coś mi dolega. Także wkrótce szykuje się kolejna wizyta, u alergologa. Z informacji na stronie Centrum Alergologii wynika, że muszę sobie zrobić testy punktowe na trzy próbki: jajko kurze całe, oddzielnie białko i oddzielnie żółtko. Test trwa najwyżej pół godziny, a wynik jest od razu po teście. Super.
Pytanie co zrobić, jak tej szczepionki jednak nie będę mogła przyjąć? Psikanie się OFFem 24 godziny na dobę nie uśmiecha mi się, tym bardziej, że Barranquilla leży nad rzeką!
Ale nawet to nie jest w stanie zagłuszyć mojej rosnącej z dnia na dzień euforii nadchodzącym wyjazdem!!! :) Sesja dobiegła końca, teraz tylko uzyskać wpisy do indeksu i popracować co nieco, żeby mieć jak najwięcej kieszonkowego na Kolumbię ;)
Już niedługo kolejna notka - w końcu mam czas! :)

Besos, muack :*

wtorek, 5 czerwca 2012

I tak to się zaczęło...

Gdy byłam w ostatniej klasie liceum, ktoś przesłał mi na facebooku linka swojej znajomej z prośbą o zagłosowanie na nią w pierwszej edycji konkursu. Od razu forma i zasady konkursu zwróciły moją wielką uwagę.


"Stypendium z Wyboru to program dla ludzi ambitnych, kreatywnych i o dużej determinacji. U nas nie liczą się wyniki w nauce, czy sytuacja materialna. Liczy się pomysłowość i motywacja. W ramach programu każdy student i absolwent może ubiegać się o stypendium w wysokości do 5.000 zł na swoje marzenie - oczywiście związane z edukacją i rozwojem kariery zawodowej. Nasza misja - pomóc młodym ludziom stać się pożądanym pracownikiem w oczach pracodawców."

Właśnie taki jest cel konkursu, który zaintrygował mnie całkowicie. Nareszcie znalazł się sposób, by zrealizować niestandardowe marzenia, takie, które nie mieściły się w żadne ramy! Nie mogłam aplikować tego samego roku, z tej prostej przyczyny, że konkurs już trwał, a poza tym, nie spełniałam podstawowego wymogu - nie byłam jeszcze studentką.