2 września wsiadłam w samolot powrotny do Bogoty, w Bogocie przeczekałam kilka godzin na lot do Frankfurtu. Z Frankfurtu natomiast poleciałam do Warszawy i 3 września około godziny 19 byłam już w Polsce, z rodzinką.
![]() |
Zdjęcie z lotniska w Barranquilli, przed odlotem |
Powiem Wam szczerze, że przez to, jak różna jest Kolumbia od Polski, często miałam już ogromną ochotę wrócić do kraju. Aż za często zadaję sobie pytanie, dlaczego tak pokochałam ten kraj? Skoro jest totalnym przeciwieństwem mnie. Stąd te powracające myśli o powrocie. Ciężko mi było tam czasem wytrzymać, bo wszyscy się spóźniali, z luzem podchodzili do wszystkiego... Nie wspomnę już o upale.
Wtedy narzekałam, a teraz tęsknię za Kolumbią! Już sam fakt, że tyle czasu ogarniałam myśli, przyzwyczajałam się do tego, co polskie... Wpadłam już w rytm tamtego życia i tak naprawdę wcale nie było mi na rękę rezygnować z tego. Ociągałam się z rozpakowaniem, ciągle brakowało mi słownictwa, żeby się wypowiedzieć po polsku (w prawie co drugim zdaniu mówię "no, jak to się nazywa?")...