Image and video hosting by TinyPic Image and video hosting by TinyPic

wtorek, 5 czerwca 2012

I tak to się zaczęło...

Gdy byłam w ostatniej klasie liceum, ktoś przesłał mi na facebooku linka swojej znajomej z prośbą o zagłosowanie na nią w pierwszej edycji konkursu. Od razu forma i zasady konkursu zwróciły moją wielką uwagę.


"Stypendium z Wyboru to program dla ludzi ambitnych, kreatywnych i o dużej determinacji. U nas nie liczą się wyniki w nauce, czy sytuacja materialna. Liczy się pomysłowość i motywacja. W ramach programu każdy student i absolwent może ubiegać się o stypendium w wysokości do 5.000 zł na swoje marzenie - oczywiście związane z edukacją i rozwojem kariery zawodowej. Nasza misja - pomóc młodym ludziom stać się pożądanym pracownikiem w oczach pracodawców."

Właśnie taki jest cel konkursu, który zaintrygował mnie całkowicie. Nareszcie znalazł się sposób, by zrealizować niestandardowe marzenia, takie, które nie mieściły się w żadne ramy! Nie mogłam aplikować tego samego roku, z tej prostej przyczyny, że konkurs już trwał, a poza tym, nie spełniałam podstawowego wymogu - nie byłam jeszcze studentką.

Zapisałam sobie link i czekałam. Czekałam i w sumie zapomniałam... Aż któregoś dnia, od tak, olśniło mnie, że przecież był taki odlotowy konkurs, akurat na mój stający się coraz bardziej konkretnym pomysł wyjazdu do Kolumbii. Przez dobre parę minut głowiłam się, jaką nazwę miał konkurs. W końcu udało się, dotarłam na właściwą stronę i okazało się, że trafiłam dokładnie na czas składania aplikacji.

Przez większość czasu szukałam jakiegoś oryginalnego pomysłu, czegoś, co by olśniło, zaskoczyło... Ale kiedy został ostatni tydzień, zdeterminowana, zabrałam się do tego w najprostszy z możliwych sposobów - nagrałam samą siebie, opowiedziałam o moim marzeniu.

Pierwsza wersja mojego filmiku miała być nieco bogatsza niż ta, którą ostatecznie wysłałam na konkurs. Uprościłam ją z tego względu, że regulamin konkursu mówił, że wolno zamieszczać w prezentacji tylko materiały własne, które nie naruszają niczyich praw autorskich, a w moim pierwotnym projekcie było sporo filmików z youtube. Oczywiście, napisałam do właścicieli kont, którzy opublikowali te wideo, ale odpisał mi tylko jeden - właśnie ten, którego wideo jest na ostatecznej wersji mojej aplikacji :) Umieściłam go też w podziękowaniach na ostatnim slajdzie. Prawdę mówiąc, do tej pory uważam, że ten punkt w regulaminie jest pojęciem względnym, bo równie dobrze grafika, zdjęcia, które wzięłam z internetu, też nie są mojego autorstwa.

Oto pierwsza wersja mojej aplikacji, zatytułowana "Mój kolumbijski dialekt języka hiszpańskiego":


Wyszło jak wyszło, opublikowałam wersję zmienioną, okrojoną ;) Zatytułowałam ją po prostu "Kolumbia", co w sumie wyszło mi na dobre, bo link do mojej aplikacji okazał się dzięki temu krótszy.


Moją aplikację uzupełniłam opisem:

"Pozwól mi stać się specjalistką od Kolumbii!

W Polsce dostępne są tylko dwie książki dotyczące tego kraju i ani jednego przewodnika po polsku. Nie pisze o nim żaden ze znanych podróżników. A to miejsce godne uwagi!
Kolumbia to nie tylko wojna domowa, porwania i kartele narkotykowe. Kolumbia to pasja! To bogata kultura, mieszanka ras i kolorów skóry. To jedyne państwo, które swą nazwą wspomina Krzysztofa Kolumba i jego wielkie odkrycie!
Pragnę poznać ten niezwykły kraj i sprawić, by Polska też go poznała!

Wybrałam dystrykt Atlántico, miasto Barranquilla, ponieważ tamtejszy dialekt wydaje mi się piękny i interesujący. Dialekt ten charakteryzuje się m.in. końcowym -s wymawianym często jak wydechowe -h, czy też "zjadanie" końcowego -d. Chciałabym, by stał się moim dialektem.
Poza tym tamtejsze regiony to kolebka wielu tańców - vallenato, salsy, cumbii, mapale. Jest to miejsce o bogatym folklorze, którego chcę doświadczyć.

Nie jestem w stanie pokazać całego piękna Kolumbii, ani wszystkiego, co bym chciała zobaczyć, czego mogłabym się tam nauczyć, ponieważ to, co wiem jest tylko maleńką cząstką tego fascynującego kraju. Poznam go dopiero będąc tam.
Jak mówi reklama Kolumbii - Jedynym ryzykiem jest, że będziesz chciał zostać :)

5000 zł jest mi potrzebne na bilet lotniczy. To najdroższy element całej wyprawy, ponieważ samo życie w Kolumbii nie jest drogie.

Dziękuję za uwagę. Liczę na Twój głos! :)
"

Nota bene, ten opis, jak mi później zwróciła uwagę pewna osoba, zawiera błędy... Opowiem o tym innym razem :)

Ostatecznie, moją aplikację złożyłam w przedostatni dzień! Czekałam z niecierpliwością na jej weryfikację, bo cały czas byłam wystraszona, że coś pójdzie nie tak, że naruszam jakieś prawa autorskie. Ale nie - udało się! :)



Co było dalej, opowiem następnym razem :)

Pozdrawiam Was ciepło z zimnego Poznania,
Mag

P.S. RÓWNO ZA MIESIĄC O TEJ PORZE BĘDĘ LĄDOWAĆ W BOGOCIE :))))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz