Image and video hosting by TinyPic Image and video hosting by TinyPic

środa, 8 sierpnia 2012

Kolumbijczycy

Powiem Wam szczerze, że dopiero po trzech tygodniach pobytu w Kolumbii (czy też uściślając, na wybrzeżu), przyzwyczaiłam się do tego, jak tu się żyje. Ochłonęłam, pierwszy szok minął :D Bo prawda jest taka, że mój przypadek jest bardzo dziwny - moje życie i charakter jest przeciwieństwem tego, co doświadczam tutaj. Ale podobno przeciwieństwa się przyciągają :)
Ludzie tutaj są bardzo towarzyscy. W domu zawsze jest pełno ludzi: znajomych, sąsiadów, rodziny. Jedni odwiedzają drugich, witają się i gadają dłuższy czas mijając się na ulicy. Tutaj nie da się wysiedzieć w ciszy więcej niż pół godziny. Każda czynność musi tętnić życiem i zazwyczaj jest robiona energicznie, szybko i dość niedbale. Mało kto przywiązuje wagę do szczegółów - liczy się ogólny efekt. Każda czynność wykonywana jest "po łebkach". I najzabawniejsze jest to, że tutaj to wychodzi - nikt się nie czepia i to nawet nie dlatego, że się przymyka na to oko. Raczej dlatego, że tu wszystko tak funkcjonuje. 
Jako przykład podam fakt, że Kolumbijczycy nie przywiązują wagi do rzeczy materialnych. Tutaj wszystkie ciuchy czy elektronika nie służą wiele czasu. Jest mnóstwo chińskich produktów, które są tanie i takie produkty głównie mają zbycie, dlatego że użytkowanie rzeczy tutaj jest naprawdę niedbałe. Mało kto na przykład posiada ładny, niezniszczony telefon komórkowy.

Inną rzeczą jest, że dobra, które posiadają służą wszystkim. Czyli 7 telefonów komórkowych w rodzinie służy wszystkim jej członkom, a nawet sąsiadom. Ciuchami też się wymieniają. Egoizm jest tu baaardzo źle widziany. Nie da rady mieć rzeczy tylko dla siebie. Na przykład moją ładowarkę do laptopa używa też rodzinka, u której mieszkam. Jak ktoś nie ma kasy na koncie (czyli prawie zawsze), to piszą albo dzwonią ode mnie. Mój laptop służy często mamie Williego do pracy. Tutaj wszystko jest wspólne! :)
Kolumbijczycy to ludzie bezpośredni i serdeczni. Nie cackają się, jak im się coś podoba lub nie podoba - mówią to śmiało. I nikt tu się nie obraża :)
Inną cechą Kolumbijczyków jest to, że akceptują cię takim, jakim jesteś. Ty możesz czuć się brzydki i niechciany, ale wystarczy, że podzielisz ich poczucie humoru i już cię kochają :) Mimo wszystko jednak, Kolumbijczycy zwracają uwagę na wygląd zewnętrzny. Ciągle mnie pytają "Dlaczego Ty się nie malujesz?", "Dlaczego nie przywiozłaś żadnych eleganckich ciuchów tylko same plażowe? Tylko szorty i bluzki na ramiączka...", "Dlaczego nie nosisz butów na obcasie!?", "Dlaczego nie prostujesz sobie włosów?", "Jak to możliwe, że nie nosisz kolczyków, nie masz nawet dziurek? Jesteś innego wyznania?" :D Odpowiedź na pierwsze: Nie lubię, a poza tym z tym gorącem, które tutaj jest, ja, nie przyzwyczajona... Odpowiedź na drugie: Nie jestem przyzwyczajona do takich temperatur i nie wiedziałam, że tutaj na fiesty wychodzi się w eleganckich sukienkach czy spodniach w kant i koszulach, w przypadku mężczyzn. Trzecie: jeśli chodzi o mój pobyt tutaj, to po prostu nie chcę być wyższa niż faceci :D Już bez obcasów jestem wyższa... Czwarte: Włosy się psują, gdy się je prostuje, a poza tym i tak mam je dość proste. Piąte: Tak się akurat stało, że u mnie w domu nikt nie ma, bez żadnego powodu :) Dlatego nawet nie mam jak im wytłumaczyć, dlaczego. Tutaj przekuwa się uszy dziewczynkom, gdy są malutkie. I tak oto, ze względu na moje upodobanie do tego, co naturalne, nazywają mnie HIPPIE ;> Do tego image'u, który mi przypisali dochodzi fakt, że lubię blade kolory ("Dziewczyno, przecież Ty już i tak jesteś blada, ubierz coś jaskrawego" - tutaj jest teraz moda na żarówiaste kolory), a ciuchy, które mam często są przewiewne - tutaj dziewczyny powinny się ubierać w obcisłe ciuchy. Inny fenomen - jak już związuję włosy, to lubię, żeby wyglądały... no, naturalnie :D Czyli trochę rozwiane. A tu jest moda na przylizywanie! Także czuję się tu trochę jak kosmitka ;)
Gdy czas się przebrać, nikt nie jest egoistą - wszyscy pożyczają sobie ciuchy. A poza tym, wszyscy ubierają się "na forum" - nie żeby robili striptiz. Chodzi mi raczej o to, że cokolwiek ubierzesz, powinieneś pokazać to innym i zapytać, czy jest okej, co ewentualnie zmienić, jaką biżuterię założyć, żeby pasowała.
Jedno z nielicznych zdjęć z zaskoczenia ;)
Kończąc temat wyglądu: przypuszczam, że ciężko byłoby znaleźć Kolumbijczyka, który lubiłby zdjęcia z zaskoczenia (a ja uwielbiam takie robić). Niektórzy nawet mogą się obrazić za takie coś, a jak nie, to na pewno będą prosić o usunięcie zdjęcia ;) Zdjęcia zawsze muszą być zapozowane: uśmiech numer osiem, ręce odpowiednio ułożone, chwila na przygotowanie włosów itp. :)
Rozmowy w gronie rodzinnym czy znajomym nie obejdą się bez komentarzy o tym, co zdarzyło się ostatnio w jakiejś telenoweli czy reality-show. W telewizji non stop puszczają telenowele (¿Dónde carajos está Umaña?, Escobar, El Patrón del Mal; Vecinos; Relaciones Peligrosas...), programy typu Big Brother - Protagonistas de Nuestra Tele oraz typu Wyprawa Robinson - słynne el Desafío (które nota bene trwa tu już około 12 lat :D).
Słynny tu czasownik: chismosear, czyli plotkować, interesować się innymi. Oj, bardzo to kolumbijskie! Komentarze dotyczące ubrania, pracy, wyglądu, związków... Połowa rodzinki zbiera się przed komputerem i ogląda zdjęcia na fejsie, żeby podać jakiś przykład tego zjawiska ;)
Podsumowanie: tutaj panuje totalny luz. Ludzie żyją w dość powierzchowny sposób, nie gromadzi się tu dóbr materialnych - one służą tylko na chwilę. Wszystko tu wychodzi jakby przez przypadek, niechcący. Życie przeciętnego Kolumbijczyka jest ubogie, ale z ich nastawieniem do życia okazuje się, że w sumie nie  aż tak źle... ;) I co ważne: oni kochają to, co mają. Kochają swój kraj. Dlaczego tak jest? Po części dlatego, że nie wiedzą, jak się żyje gdzie indziej. Nie mają nawet najmniejszego porównania. Ale to też ma swoje plusy: ukazuje to ich patriotyzm.

Wyszedł mi baardzo długi post... Czy ktoś dotrwa do końca? :D Czy Wasza opinia o Kolumbijczykach/latynosach się zmieniła, czy mniej więcej tak ich sobie wyobrażaliście? :)

3 komentarze:

  1. Super post. Bardzo duzo sie z niego dowiedzialam.
    I widze tez ze jestesmy do siebie podobne, bo bo mnie tez ludzie, na Sycylii gdzie mieszkam, pytaja czemu sie nie maluje, nie prostuje wlosow, i chodze w sportowych ubraniach. Hahahah a kto by mial do tego glowe w 40 stopniowym upale?

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy post. :) W sumie my, Polacy moglibyśmy wziąć od Kolumbijczyków przykład, jeśli chodzi o niektóre kwestie. :) Kurcze, ja sobie nie wyobrażam malować się w takich upałach. :O A włosów też nie prostuje, szkoda mi niszczyć ich kondycję. Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podróżowałam po Kolumbii trzy miesiące i zgadzam się w wielu kwestiach. Są towarzyscy, czarujący i kochają swój kraj. I ogólnie to są czarujący ludzie. Ale właśnie, czasem aż za bardzo czarujący, jak w powiedzeniu, że ktoś kogoś czaruje. Czyli troszkę zmyślają, mają swoje sekrety, nie zawsze są szczerzy. Sporo na ten temat i na temat związków uczuciowych z Kolumbijczykami jest w książce "Jak zostałam peruwiańską żoną" Mii Słowik. Podróżniczka doświadczyła ich na własnej skórze. Tamtejszą kulturę damsko-męską najlepiej chyba obrazuje fragment: Pewnego dnia pokazał mi zdjęcie swojej byłej dziewczyny. Na odwrocie była czuła dedykacja.

    – Widzi pani, jak on mnie źle traktuje? – zapytałam pół żartem pół serio naszej gospodyni. – Specjalnie chce wzbudzić we mnie zazdrość.

    – Chyba żartujesz! On cię tak dobrze traktuje. Mój mąż wciąż całuje się z innymi kobietami, a ja nie mogę mu robić żadnych wymówek. Tacy są mężczyźni, to normalne. Będziesz miała szczęście, jeżeli cię nie zostawi – podsumowała.„ z https://miaslowik.com/przeczytaj-fragment/

    OdpowiedzUsuń