Image and video hosting by TinyPic Image and video hosting by TinyPic

piątek, 17 sierpnia 2012

Uniwersytet

Dla wielu studentów w Barranquilli zaczął się właśnie semestr. Mam na myśli Universidad del Atlántico, czyli jedyny publiczny uniwerek w tym mieście. Podobno jest się tu ciężko dostać, właśnie ze względu na to, że jest jedynym "dla wszystkich". Trzeba dobrze zdać egzamin, żeby się tu dostać. Mimo, iż jest to uniwersytet publiczny, płaci się za studia. Zróbmy porównanie tego uniwerku z Universidad del Norte - najlepszym w Barranquilli uniwersytetem prywatnym. W UA opłata roczna za studia wynosi ok. 700 tys. pesos (~1200zł), a w UN - 8 mln pesos!! (~14 tys. zł)
Dzisiaj udało mi się iść na zajęcia z Ingeniería Química (inżynieria chemiczna?), z Tatianą, kuzynką Williego. Byłam na zajęciach z fizyki i chemii organicznej, w laboratorium. Przy czym ta druga lekcja była wprowadzeniem, więc nie robili żadnych eksperymentów w okularach ochronnych i białych kitlach :D
Budynki Universidad del Atlántico, tak jak większości uniwersytetów w Barranquilli (a może i całej Kolumbii) znajdują się wszystkie w jednym miejscu, wygląda to jak typowy campus uniwersytecki. Mają tam kawiarenki, basen, kilka różnych boisk, nawet sztuczne jezioro. Przy wejściu na uniwerek stoi strażnik, który od czasu do czasu komuś obmaca torbę/plecak. Minusem jest to, że cały ten campus, z racji tego, że jest tak ogromny i wymaga miejsca, znajduje się na końcu świata :D Tatiana, która mieszka zaraz obok Williego, czyli w samym sercu Barranquilli, spędza około godzinę czasu w busie (który momentami jedzie jak szalony, zwracam na to uwagę, bo to nie jest tak, że te busy się wloką), żeby dotrzeć na uniwersytet. To wyobraźmy sobie teraz, jak ktoś mieszka na zupełnie przeciwstawnym krańcu miasta...
Moje wrażenia są jak najbardziej pozytywne, nie mniej jednak uważam, że nie ma to jak europejski system nauczania :) Wydaje mi się, że jesteśmy o wiele bardziej do przodu z nowinkami naukowymi. Mogę się jednak mylić :)
P.S. Znajomi Tati myśleli, że jestem cachaca :D (cachaco = bogotano, mieszkaniec Bogoty) Niby nieźle, bo chociaż nie rzuca się tak w oczy, że nie mówię super po hiszpańsku :D Ale z drugiej strony nie złapałam tutejszego akcentu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz