Image and video hosting by TinyPic Image and video hosting by TinyPic

niedziela, 5 sierpnia 2012

La chiva rumbera

Disco 1: Mama Candela
Jestem właśnie po najlepszej imprezie mojego życia! W busie zwanym la chiva rumbera. Od piątku do niedzieli krążą takie busy po mieście. Na tyle siedzą muzycy, grają muzykę folklorystyczną, tutejszą, czyli cumbię. Mają typowe instrumenty, jak tambor alegre, tambor llamador, flauta, gaita... Ja siedziałam tuż przed bębnem :D Muzycy grają ekipie ludzi zebranej do busa, jest to ok. 30 osób. Jednak idea nie jest taka, żeby jeździć dla samej jazdy i muzyki tradycyjnej. Chiva zatrzymuje się w 3-4 dyskotekach! :D Oprócz tego, każdy ma zapewnioną przekąskę, posiłek w jakiejś restauracji/barze i oczywiście procenty ;) Dawali butelkę aguardiente na dwie osoby.
Disco no 1 - Mama Candela (po lewej). Była bardzo nowoczesna, ze światłami i teledyskiem puszczanej piosenki na ścianie. Oprócz muzyki latino puszczali Rihannę itp. Jak do tego tańczyć? o.O Hehe :)
Disco 2: Rico Melao
Disco no 2 - Rico Melao (po prawej). Już nie tak nowoczesna, raczej taki typowy klub salsy. Światło było przyciemnione, ale ogólnie było jasno. Głównie salsa i merengue. Był dwa parkiety. Poszliśmy potańczyć, a potem po Aguilę (tutejsze piwo) - wszystkim chciało się pić. No to po takim piwku znowu na parkiet - to był mój taniec popisowy! Richie Ray & Bobby Cruz - SONIDO BESTIAL (wideo).

Disco 3: Kilimandiaro
Normalnie czułam się jak na jakimś konkursie tańca, bo to nie było takie przyklejenie się do siebie (tak tu wyglądają wszystkie tańce) i małe kroczki. To były obroty, figury oddzielnie od partnera... Żebyście widzieli, jak William tańczył!!! Takie pozy dawał, tak ramiona trząsł ahhh :D Czułam się jak w Dirty Dancing, bo to była moja premiera!! :D
Disco no 3 - Kilimandiaro (czyli po polsku Kilimandżaro, po lewej), na plaży!!! Nie było oświetlone, parkiet był niewielki, trochę betonu na piasku... Ale klimat był niesamowity. Z parkietu widziałam ciemne fale Morza Karaibskiego!! Po tańcu krótki spacer brzegiem plaży.
Na koniec było jedzonko. Pyszna pieczona wołowina! Z ziemniakami w mundurkach i sałatą.
Ja i chiva w tle ;)
Czy polecam?? Bez dwóch zdań! Ależ się wytańczyłam! Chociaż na plaży William był już zmęczony, a ja nie :D Myślę jednak, że dobrze mieć chociaż jakąś małą, ale własną ekipę, albo chociaż parę do tańca :) Do każdej dyskoteki wchodziło się na około 45 minut, więc bez swojaków pewnie trzeba by czekać aż ktoś by nas zaprosił do tańca, albo tańczyć samemu.
Aha, tylko dla pełnoletnich ;) Tutaj do dyskotek można wchodzić od 18 roku życia.

4 komentarze: