Image and video hosting by TinyPic Image and video hosting by TinyPic

sobota, 14 lipca 2012

Niezłe jaja

Kolumbia kilkakrotnie mnie dziś zaskoczyła. Nie wspominając nawet, że wstałam o godzinie 12 :D Zjedliśmy śniadanie, a zaraz potem obiad :D  O godzinie 14.30 wyszliśmy z Jesusem i Angie do Museo Romántico, w którym to podobno jest opisana historia Barranquilli, gdzie są suknie Królowej Karnawału itd. Ale przed tym, poszliśmy w pewne miejsce. Otóż tutaj można doładować telefon w różnych punktach, my poszliśmy do jakiegoś prywatnego domu :D Podajesz numer telefonu, płacisz i doładowują ci telefon.
Złapaliśmy bus. Kolejne szaleństwo - kierowcy pozwalają wchodzić do busów osobom, które sprzedają najróżniejsze rzeczy. Normalką jest rozdawanie produktu każdemu do ręki, żeby się przyjrzał, zdecydował. W tym czasie sprzedawca reklamuje doskonale produkt (choćby to był zwykły lizak, chociaż dziś trafił się sprzedawca nożyczek - doskonała promocja, przy zakupie nożyczek, pęczek igieł gratis :D), a potem zbiera z powrotem, albo dostaje monetę, czyli towar sprzedany.
Dojechaliśmy do muzeum i okazało się, że było zamknięte. Według rozkładu powinno być otwarte, ale niestety nikt nie wiedział, dlaczego nie odrywając palca od dzwonka, nikt nie raczył otworzyć :D Zrobiliśmy parę zdjęć. Zachciało mi się pić, więc podeszliśmy do pana z wózkiem pełnym słodyczy i napojów. Chciałam pić. Jesús kupił i dostałam mój czerwony soczek ze słomką w... plastikowej reklamówce :D OK. Jesús mi wytłumaczył, że chyba nie wolno chodzić ze szklanymi butelkami czy coś...
Muzeum było zamknięte, wiec poszliśmy do kina na Epokę Lodowcową 4. Nieźle się uśmiałam!! :D Polecam obejrzeć.
Później kupiliśmy sobie, po raz kolejny u ulicznego sklepikarza z wózkiem, raspao. To coś podobnego do granity, tylko że nie jest jak zmrożony napój, tylko raczej jak lód wodny. Pan od wózka miażdży kotki lodu i formuję w plastikowym kubeczku wieżę o wysokości podwójnej do wysokości kubeczka. Potem obficie polewa to wybranym przez nas sokiem. Do tego, wedle życzenia, polewamy mlekiem skondensowanym. Taki właśnie jadłam. Pyszności :)
Idę spać, jest bardzo późno. Mieliśmy dziś iść na fiestę, ale miejsce okazało się niebezpieczną dzielnicą, dlatego z Willim zostaliśmy, a Jesús i Angie poszli.
Dobranoc/Dzień dobry :)

1 komentarz:

  1. Możliwość doładowania telefonu nawet w prywatnym domu to wygoda...Tego loda wodnego z chęcią bym spróbowała. :)
    Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń